poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 6

"Lucyfer pali blunt'a* kiedy jest zdenerwowany..."

Scarlett poczuła promienie słońca ogrzewające jej skórę głowy spojrzała na podjazd z balkonu i zauważyła zaparkowane auto swojej mamy. Scarlett szybko zamknęła książkę i ruszyła schodami w dół.Minęło sporo czasu odkąd widziała swoją mamę wracającą do domu o tej porze.

“Wróciłaś.” Scarlett powiedziała szczęśliwie. Jej mama uśmiechnęła się i wyciągnęła z bagażnika kilka toreb z zakupami , podając je Scarlett. 

“Tak, ale niestety będe musiała odpracować kilka godzin dodatkowo.” Powiedziała mama Scarlett, zamykając drzwi od auta stopą i ruszając do wejścia. Scarlett prychnęła zasmucona i podążyła za nią jak zagubiony szczeniak z bardzo ciężkimi torbami w rękach.

“Ale przecież obiecałaś,że będziesz tak wracać do domu częściej?” Scarlett zapytała, jęcząc rozczarowana.

“Kochanie, wiesz ,że bardzo chciałabym bywać z tobą w domu częściej ale nie mogę.Mówiłam ci że potrzebujemy pieniędzy. Ktoś musi je zdobyć.” Jej mama wytłumaczyła wkładając zakupy do lodówki i szafek.

“Jeśli nie chcesz być ze mną w domu to poprostu powiedz.” Scarlett wymamrotała smutnie.
Jej mama obróciła się i prychnęła. “Słucham?”

“Nic.” Scarlett powtórzyła cicho.

“Możesz ty spróbujesz utrzymywać te rodzinę? To nie jest takie proste, Scarlett.” Jej mama odpowiedziała , nerwowo przebiegając rękom przez włosy/

“Jaką rodzinę? Nie ma żadnej rodziny mamo!Tata odszedł, a ja myślałam ,że będzie to normalnie funkcjonować tylko z tobą i ze mną ale nie może bo cię zawsze nie ma! Nie ma żadnej rodziny.” Scarlett wykrzyknęła. Jej głos nagle złagodniał gdy zauważyła ,że rysy twarzy jej mamy posmutniały , kiedy zdała sobie sprawę ,że jej córka ma rację.

Mając dość wszystkiego, Scarlett opuściła kuchnię i udała się na górę do swojego pokoju. Jej oczy zaczęły wypełniać się łzami gdy zrozumiała ,ze jej relacja z mamą kompletnie się posypała ,a najgorsze było to ,że nie mogła nic na to poradzić.

“Dlaczego taka smutna, moja piękna?” Usłyszała głos. Szybko wycierając łzy, Scarlett obróciła się by zobaczyć Justin'a. 

Oparł się o ścianę , ubrany w skórzaną kurtkę i czarne jeansy które luźnie zwisały mu z bioder. Jego ramiona były skrzyżowane na klatce, wpatrywał się w Scarlett a ona nie potrafiła wydusić z siebie słowa— wszystko co robiła to ocierała łzy ,które nieustannie spadały, spływając po jej policzkach.

“Nie musimy o tym rozmawiać jeśli nie chcesz.” Justin powiedział delikatnie, prostując się gdy zauważył ,ze Scarlett była bardziej niż tylko smutna.

“Jak się dostałeś do mojego pokoju?” Scarlett spytała, lekko pociągając nosem.

“Oknem,tak ja zawsze, księżniczko.” Justin powiedział, podchodząc do niej powoli.

Kiedy Scarlett nie odpowiedziała na jego delikatne słowa i romantyczne ksywki, Justin zaczął się odrobinę martwić. Podrapał się niezręcznie po karku  i przyglądał jej się kiedy wyglądała jak bezbronna mała dziewczynka,która chciała zwinąć się w kuleczkę w kącie i zostać tam na zawsze.

“Zastanawiałem się ,skoro wydajesz się przygnębiona i cicha, czy nie chciałabyś się rozluźnić trochę dziś wieczorem? Moglibyśmy naprzykład oglądnąć jakiś film. Oczywiście, jeśli chcesz.” Justin zaoferował grzecznie, posyłając jej ciepły uśmiech.


“Nie musisz. Mógłbyś przecież spędzić ten czas, robiąc ciekawsze rzeczy.” Scarlett westchnęła, gdy przypomniała sobie jak nudną osobą jest. 

“Ale chcę, motylku.” Posłał jej oczko, “Widzimy się wieczorem.” Powiedział zanim, opuścił jej pokój wychodząc przez okno.

Scarlett zawsze strasznie bała się o niego gdy wychodził przez okno .Pochyliła się przez otwarte okno i spojrzała w dół by upewnić się ,ze dotarł bezpiecznie, jak zawsze. Wskakując do swojego auta, Justin popędził drogą , zostawiając Scarlett fantazjującą o nim jak zawsze.

Była prawie 8 wieczorem i to była pierwsza noc kiedy Scarlett i jej mama zjadły razem kolację po dłuższym czasie. Minęło to prawie jak lata. Nawet jeśli była to niezręczna i cicha kolacja,to sprawiła ,że Scarlett czuła się lepiej w środku.

Jej mama położyła widelec na talerzu i wzięła łyk wody po czym westchnęła. “Powinnam się już zbierać, nie chcę się spóźnić na moją nocną zmianę."

Zanim Scarlett spróbowała coś powiedzieć , jej mama wstała i chwyciła oba talerze i szklanki ruszając do kuchni i wkładając je do zlewu. Chwyciła swoją dużą torbę i zerknęła jeszcze w lustro w jadalni , poprawiając makijaż. Scarlett spochmurniała i wstała żeby zgarnąć resztki ze stołu,w tym czasie jej mama udała się do drzwi.

“Wrócę około 7 nad ranem, nie siedź do późna!”Jej mama zawołała otwierając drzwi a kiedy je otworzyła była zdziwiona widząc Justin'a stojącego przed nią na zewnątrz.

“Miałem właśnie zadzwonić do drzwi.” Justin powiedział,śmiejąc się. Scarlett od razu podbiegła do drzwi gdy usłyszała znajomy głos, gdy go ujrzała jej policzki przybrały różowej barwy.

“Przepraszam, kim jesteś?” Jej mama spytała, zerkając na  Scarlett i unosząc brew , następnie wracając wzrokiem na Justin'a.

Mamo, pozwól,że wytłu-”

Justin szybko jej przerwał, “Oh , nie powiedziała pani? Jestem Justin, jej chłopak.”

Jej mama spojrzała na nią ze zdumionym uśmiechem na twarzy i wróciła spowrotem wzrokiem na Justin'a. Scarlett chciała natychmiast schować jej twarz czują zażenowanie tym jak bardzo jej twarz płonęła w tej chwili.

“Więc, nikt mnie o tym nie powiadomił. Jak długo się spotykacie? Kiedy to się zaczęło?” Jej mama spytała, wpuszczając Justin'a do środka i zamykając drzwi.

“Mamo, spóźnisz się do pracy.” Scarlett przypomniała, czując lekkie poirytowanie.

“Możemy poznać się bliżej innym razem, Pani Anderson. Rozumiem ,że musi pani teraz już iść do pracy ale zastanawiałem się czy mógłbym spędzić ten wieczór z pani córką żeby nie była sama?." Justin się uśmiechnął.

Scarlett's poczuła jak jej serce rozpływa się pod słodkim dźwiękiem słów Justin'a ale nadal przewróciła oczami wiedząc ,że może coś knuć. Bo przecież wygląda na to ,ze jej chłopak jest także diabłem.

“Oczywiście , zostań jak długo chcesz! Jeśli wasza dwójka, by czegoś potrzebowała,nie zastanawiajcie się tylko dajcie mi znać! Bądźcie ostrożni i bawcie się dobrze!” Jej mama zawołała udając się do wyjścia.

Justin potrząsnął głową i się zaśmiał kiedy minął Scarlett udając się do pokoju gościnnego. Scarlett spojrzała na mamę wymieniając z nią spojrzenia, jej mam puściła jej oczko i bezgłośnie powiedziała,"Niezły jest! "Zażenowanie prawie ją zabiło.
Scarlett wróciła do pokoju i zobaczyła Justin'a relaksującego się na kanapie. “Co to do cholery(ona tutaj mówi whatthehell was that , 'hell' to piekło ale zmieniłam bo nie pasowało) miało być?!”

“Oh właśnie teraz zamierzam cię zabrać do piekła kochanie,chodź tutaj” Justin wyszeptał chichocząc, łapiąc Scarlett za rękę i pociągając ją na swoje kolana.

"To nie jest śmieszne!” Scarlett odpowiedziała, odpychając jego ręke ze swojej talii.

“Spokojnie ,kicia. Nie musisz walczyć by to dostać.” Justin uśmiechnął się, przyciągając ją spowrotem.
“Nie jesteśmy razem.” Scarlett powiedział.

“Wolałabyś bym zjawił się w drzwiach i powiedział" Witam Pani Anderson, Jestem Justin ale także mówią na mnie Lucyfer lub Diabeł a powodem dla ,którego tu jestem jest fakt ,że twoja córka jest załamana a ty nie zauważasz jak bardzo jest nie szczęśliwa więc jestem tu by naprawić ten bałagan , ponieważ potrafię.” Zawtórował, powodując ,że Scarlett zamilkła.

“Więc, jaki film chciałabyś obejrzeć?” Spytał, przełamując ciszę, która zapadła.

Skończyło się na tym ,że oglądali całą serie "SAW". Scarlett nigdy nie była fanką horrorów, ale z jakiegoś powodu zaczęła je lubić przez Justin'a. Justin zdawał się upajać widokiem tego całego cierpienia i krwi, a ona zrobiłaby wszystko tylko by schować się w jego ramionach.

“To jest obrzydliwe.” Scarlett powiedziała, zakrywając oczy ramieniem Justin'a. Kobieta właśnie ucinała sobie palce na ekranie a Scarlett nie mogła znieść tego widoku.

“To piękne.” Justin powiedział, przyglądając się z podziwem jak krew kobiety spływa po ramieniu.

Justin wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. “Będzie ci przeszkadzać jeśli zapalę?”
Scarlett pokręciła głową, nie chcąc być małą denerwującą dziewczynką. Obserwowała jak Justin wsuwa papierosa między swoje piękne różowe wargi i podpala. Po chwili zaciągając się ,wyciągając papierosa z buzi i wypuszczając idealną smugę dymu.

Scarlett nagle zapytała. “Justin, jakie jest Piekło?”

Justin zaśmiał się na jej gwałtowne pytanie — Nie dlatego ,że było głupie, ale dlatego ,że mógł powiedzieć o nim bardzo dużo.
Obrócił się do Scarlett i obdarował ją sympatycznym uśmiechem a ona wpatrywała się w niego z zaciekawieniem w oczach.

“Piekło jest inne.” Zaczął. “Założę się że myślisz ,że piekło jest pełne ognia i ciemności, masz rację. Ale ciemność i ogień nigdy nie są stałe. Piekło jest czymś przez co ludzie przechodzą każdego dnia, ale nie ma tam prawdziwego ognia czy coś. Życie jest czasem trudne i to właśnie jest ta ciemność. Ludzie zawsze mówią,że gdy umrzesz, pójdziesz do piekła ale to nie prawda. Żyjesz w piekle ,właśnie teraz. Piekło jest na Ziemii. Wszystkie demony są tutaj. Więc jeśli przechodzisz przez piekło , powinieneś kontynuować , bo dostąpisz Nieba w którymś momencie.” Justin powiedział , owijając jedno ramię wokół Scarlett.

Scarlett spojrzała na Justin'a ze zdumienie na twarzy. Zauważyła,że wygląda na zdenerwowanego. Ponownie zaciągnął się papierosem wypuszczając smugę dymu. Był silnym chłopakiem,był pewny siebie i niesamowicie przystojny jednocześnie nosił świat na swoich barkach.

“A kiedy dostąpi się Nieba?” Scarlett zapytała cicho, wtulając się do niego.
Justin się uśmiechnął. “Każdy ma inaczej, ale zawsze dotrze się do Nieba. Bez Piekła, nie ma Nieba. Pamiętaj o tym. Postaraj się nie martwić o te wszystkie złe rzeczy dziejące się na świecie, kochanie.” Zagruchał.

Scarlett poczuła ciepło na sercu od jego słów i oboje siedzieli wtuleni. Spojrzała w górę i zauważyła jak bardzo zdenerwowany był Justin. “Co się stało?”

Justin uśmiechnął się. “To nic. Chciałem ci tylko powiedzieć ,ze życie jest ciężki dla każdego. Każdy się poparzy w jakimś punkcie. Nawet ja.”

Scarlett spojrzała na niego z lekkim szokiem wymalowanym na twarzy. Powietrze było ciężkie i zapadła cisza ale Scarlett się to podobało. Zapach jego wody kolońskiej wypełnił jej nozdrza a Scarlett poczuła jak jej serce mięknie.  

“Czasami budzę się nad ranem i czuję jak bym był najlepszym facetem stąpającym po tej ziemi. Czuję,że mógłbym zrobić wszystko, przenieść każdą górę i przepłynąć cały ocean, ale wtedy kładę się spać przypominając sobie,że jestem potworem.” Powiedział cicho ,spuszczając głowę w dół.

Po raz pierwszy w życiu, Scarlett poczuła jak jej oczy napełniają się łzami kiedy dostrzegła jak Justin przygryza dolną wargę by nie pozwolić wypuścić swoich emocjii na zewnątrz. Wzięła rękę Justin'a w swoją ,splatąjąc ich palce i wyciągnęła papieros z jego ust gasząc go na stole i odrzucając w kąt.

Przez moment leżeli tak w swoich ramionach w ciszy ,myśląc o sobie nawzajem. Justin nie wiedział czy Scarlett wie,że on o niej myśli , ale nie wiedział także,że ona myślała o nim.

“Nigdy nie przestawaj się uśmiechać.” Justin wyszeptał do Scarlett. “A jeśli ktoś sprawi ,że ten uśmiech zniknie, to mam nadzieję,że jest taka siła ,która pomoże im kurwa przetrwać przez piekło przez ,które  ich przeprowadzę."

Policzki Scarlett zaczerwieniły się i pokiwała głową. Przez chwilę, wszystko było wporządku. Justin był szczęśliwy a Scarlett czuła się pewnie. Przez tą chwilę, Piekło nie istniało.

I tej nocy Scarlett spała z Piekłem w ludzkiej formie.





_____________________________________________________________________________________________




Witam moje piękne Istotki! <3

Nie mam czasu na tłumaczenie tego co się wydarzyło w tym rozdziale ! lol Bo mam nockę dzisiaj w studiu Tańca! xD
Pewnie jest pełno błędów bo nie miałam czasu poprawiać ,później się nimi zajmę.
Przepraszam także za te badziewne tłumaczenie, może być to spowodowane tym,że nie tłumaczyłam niczego przez pół roku albo najzwyczajniej jestem kiepska heh.xd

MAM 3 PROŚBY! <3

1.Czy znacie kogoś kto mógłby mi zrobić nowe tło na tego bloga? A może sami się tym zajmujecie?
Bardzo bym prosiła o kontakt na twitterze:"@KarlaNs55"

2.Ten Blog ma już ponad pół roku a mam wrażenie ,ze czyta go tylko kilka osób i oczywiście jestem niezwykle wdzięczna tym osobom! lofciam was w stópki hahah <3 Ale chciałabym uzyskać więcej czytelników , wiecie mieć więcej osób z którymi można by się jarać! hehe! xd Więc jeśli możecie rozsyłajcie tego bloga do każdej osoby ,która lubi czytać tego typu rzeczy ;p PROOOOOSZEE? :<

3.JEŚLI CZYTACIE TO KOMENTUJCIE! PROSZE TO WAŻNE! WTEDY WIEM ILU LUDZI CZYTA! <3
JEST WŁĄCZONA MOŻLIWOŚĆ PISANIA Z ANONIMA WIĘC SIĘ NIE KRĘPUJCIE ! JEŚLI MACIE TT I PISZECIE Z ANONIMA TO PODPISUJCIE SIĘ NAZWĄ Z TT! TO BY MI MEEEGA POMOGŁO! IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ! PAMIĘTAJCIE! ALE OCZYWIŚCIE NIE SPAMUJCIE , TYLKO KAŻDY PO JEDNYM MAKS PO 2! <3


I TO TYLE! <3 MOCNOOOOOOOOOO WAS TUUUUUUUUUUUUULAAAAM! <3

Yołki pitołki! (nie wnikajcie hah)
 
PS. BLUNT * -skręt. "Skonstruowane" a la papieros. Jest to trawka zawinieta w bletke.


8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uch, mam wrażenie, że ten rozdział był taki słodki. Szczególnie, kiedy oglądali razem film, awwww. I szkoda, że mama poświęca tak mało czasu Scarlett... Właściwie to nie wiem, co mam jeszcze napisać. Świetnie tłumaczysz, dziękuję i czekam na nn. :) / @bizzleftoned

    OdpowiedzUsuń
  3. To było urocze ;3 takie sweet <3
    Świetny rozdział, dziękuję, że powróciłaś do tłumaczenia bo mnie tu normalnie skręcało, gdy nie wiedziałam, co będzie dalej :)
    Czekam niecierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ten rozdział był taki słodki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, nie potrzebujesz kogoś czasem do pomocy w tłumaczeniu? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwww super <3 Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczne od tego ze strasznie sie ciesze ze wrocilas 😊 Kc 💙 Co do rozdzialu to byl boski z reszta jak wszystkie ; *** Czekam na kolejny 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. O jejkuu.. To ff jest zupełnie inne niż wszystkie.Uwielbiam je i uwielbiam Ciebie za to że je tłumaczysz! <3

    OdpowiedzUsuń