środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 3

"Zło jest tylko brakiem dobra "

Scarlett usiadła w przedpokoju z kolejną książką w ręce. Przewróciła stronę raz na jakiś czas, pozwalając jej oczom zeskanować mały druczek na cienkich kartkach papieru.Planowała przeczytać więcej książek tego lata, biorąc pod uwagę ,że będzie miała dużo czasu.

Niedziele były dla niej zawsze nudne i leniwe. Na zewnątrz był bardzo gorąco,a Scarlett miała na sobie parę krótkich jeansowych szortów i białą koszulkę. Jej włosy związane były w kitkę.Jej mama poszła dzisiaj rano do pracy, zostawiając Scarlett po raz kolejny samą.

Teraz gdy o tym myślała,to jej życie wydawało się nudne i przykre. Nic ciekawego nigdy się w nim nie wydarzyło . Tylko ten jeden raz gdy była u cioci na święta i jej kot na nią nasikał.To była najzabawniejsza rzecz jaka je się przytrafiła od długiego czasu.

Nagle dzwonek do drzwi wyrwał ją z przemyśleń. Zawijając róg strony, zostawił swoją książkę na kanapie i udała się do drzwi.

Otworzyła drzwi i zobaczyła Justina stojącego i wysyłającego jej kokietyryjne spojrzenie. Był ubrany na czarno,tylko buty miał czerwone.Jego czarna kurtka luźno zwisała z jego muskularnego ciała,a Scarlett nie mogła się oprzeć i skupiła się na jego czarnej koszulce z wycięciem w literę V ,która idealnie eksponowała jego niesamowite obojczyki.

“Dlaczego masz taką poważną minę, kochanie?” Zagruchał wciąż stojąc przy wejściu.Policzki Scarlett zarumieniły sie pod wpływem jego słów.

W odpowiedzi na ciszę,Justin uniósł brew. “Wpuścisz mnie do środka,czy będziesz mi się przyglądać cały dzień?”

Scarlett wyrwała się z jej fantazji i modliła,żeby nie było śliny spływającej z kącików jej ust. Usłyszała jak Justin się zaśmiał,dostrzegając jaka była nieśmiała. Przesuwając się na bok, dała mu sygnał by wszedł do środka.

“Ładny dom.”  Zakomplementował.“Bardzo przytulny.”

Scarlett tylko pokiwała głową,gdy on podziwiał jej dom— Nie był tak przytulny,biorąc pod uwagę,że zawsze był pusty. Justin obrócił się by spojrzeć na nią i między nimi zapanowała cisza.

“Więc ,pomyślałem,” Przerwał. “Że czas na twoje pierwsze życzenie, motylku.”

Przez chwilę była zmieszana, co miał przez to na myśli. Wtedy do niej dotarło. Obiecał jej 7 życzeń. Scarlett nerwowo przygryzła wargę, nie wiedząc co odpowiedzieć.

“Pomyślałem ,że możemy gdzieś wyjść i robić co chcesz.Cokolwiek sobie zażyczysz,to będziemy dziś robić.” Wytłumaczył,wkładając swoje ręce do kieszeni spodni.

Zanim mogła odpowiedzieć , on przemówił jeszcze raz. “Może chciałabyś iść coś przegryźć?”

Bez dłuższego namysłu,pokiwała głową,zgadzając się na jego ofertę. Justin szeroko się uśmiechnął pokazując swoje idealne białe zęby.

Szybko biorąc ją za rękę, wyciągnął ją na zewnątrz i wtedy Scarlett nie wiedziała na co się zgodziłą. Jej serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej kiedy on zaczął prowadzić ją do swojego samochodu ,czarny luksusowy pojazd ,który był zaparkowany na jej podjeździe.

Małe promyki światła padały na niego i powodowały ,że błyszczał. Justin otworzył jej drzwi od samochodu. Zdenerwowana jego dżentelmenskim gestem, Scarlett prawie nie trafiła na siedzenie,tylko na chodnik przez to jak jej nogi się trzęsły gdy on był w pobliżu. Usłyszała jak Justin cicho się śmieję i zamyka za nią drzwi,  następnie siadając po stronie kierowcy.

Jego radio wyglądało jak wyrwane ze statku kosmicznego. Zdezorientowana jak ono działa, Scarlett nie odważyła się go nawet dotknąć. Jego czarne skórzane siedzenia,były wykonane tak ,że nie możliwym było siedzieć w nich wygodnie. Okna samochodu były przyciemnione i prawie tak samo tajemnicze jak on.

Justin obrócił samochód wykonując trzy kregi,tak zwany drift ,powodując ,ze Scarlett trzymała sie kurczowo fotela. Nie zaczęli nawet jechać wzdłuż drogi,a Scarlett już modliła się o swoje życie. Justin przyspieszył na prostej a Scarlett czuła sie jak by była na roller coasterze. Wykonał ostre skręty i przyspieszył jeszcze bardziej gdy jechali pustą drogą.

Była dosłownie na autostradzie do piekła.

“G-Gdzie jedziemy?” Spytała drżącym głosem. Justin zaśmiał się gdy zauważył jak zdenerwowana była jego szybką jazdą,

“Znam pewne miejsce.” Odpowiedział. “Lubisz Sushi?”

Zawstydzona,pokręciła głową. “Nigdy nie próbowałam.”

Wyraz twarzy Justin'a zmienił się na zszokowany i wściekły. Potrząsnął głową z dezaprobatą, a Scarlett prawie zaczęła się bać ,że naprawdę była na nią zły dopóki znów się do niej uśmiechnął. “Więc,dzisiaj spróbujesz.”

Justin kontynuował jazdę w wyścigowym tempie. Następnie spuścił szyby a Scarlett poczuła jak wiatr muska jej skórę,nagle poczuła się swobodnie. Wyglądając przez okno patrzyła jak mijają plaże i wzgórza.

Byłoby lepiej gdyby mógł trochę zwolnić,żeby miała szansę napawać się widokiem trochę dłużej,ale on tylko kontynuował jazdę jak maniak.
Wnioskując po tym jak prowadził,samochód nie był jedynym miejscem gdzie był szalony.

Rumieniąc się pod wpływem swoich brzydkich myśli Scarlett kontynuowała wyglądanie z okna ,wtedy Justin gwałtownie się zatrzymał powodując,że Scarlett poleciała do przodu. Jej pas , jak widać nie chronił ją przed niczym.

Kiedy weszli do restauracji, spędzili w niej 2 godziny. Justin wydawał się być czarnym charakterem, ale jego śmiech był najjaśniejszą i najpiękniejszą rzeczą pod słońcem. Scarlett zdała sobie sprawę,że dzięki niemu polubiła Sushi. Mimo iż było bardzo obfite,to wciąż smaczne i znośne.

Nawet za nią za płacił. Księciu Ciemności jak widać nie brak łaski.

Gdy wyszli z restauracji,słońce powoli zachodziło za horyzont. Temperatura znacznie opadła,a Scarlett czuła lekki powiew we włosach i na karku,wtedy Justin złapał ją za nadgarstek i obrócił.


“Chcę ci coś pokazać,” Powiedział jej szybko i zaciągnął spowrotem do samochodu. “ruszajmy.”

Tym razem, jechał powoli — pozwalając Scarlett podziwiać widoki wokół niej. Nigdy nie była w tej części miasta.To było kojące i dziwne,ale jej się podobało. Nawet jeśli w pewnych momentach było trochę strasznie,było jej to obojetnę,tak długo jak była z nim.

Delikatnie zaparkował auto i oboje wspięli się na wzgórze. Na samym szczycie, słońce magicznie zachodziło i wyglądało pęknie z miejsca w którym stali. Scarlett nie czuła się tak wyjątkowo przez całe swoje życie stała i napawała się widokiem przed sobą, słysząc cichy śmiech Justina za sobą.

“To jest wspaniałe.” Scarlett szepnęła po cichu do siebie.

“Usiądźmy.” Justin powiedział.

Usiedli razem i obserwowali jak słońce oddaje różne kolory i powoli zachodzi za horyzont. Scarlett nie mogła się powstrzymać i raz na jakiś czas zaglądała na twarz Justina by zobaczyć jego reakcję— patrzył na słońce z pasją wypisaną na twarzy.

Z czystej ciekawości ,Scarlett spytała. “Więc,ty nie lubisz Boga?”

Nie była pewna, czy on tylko żartował mówiąc ,że jest diabłem czy nie. Mając nadzieje,że jej pytanie nie było głupie, Justin zaśmiał się i szydził pod nosem w tym samym czasie wyrywając kawałki trawy.

“Ludzie zawsze mnie o to pytają. Ale to wszystko co ich obchodzi. Pytają, “Jaki jest Bóg?” albo“Czy ty i Bóg jesteś przyjaciółmi?” Ale nigdy nie pytają o mnie. Tak jakby diabeł wogóle się nie liczył.” Justin westchnął patrząc bezpośrednio na zachód słońca przed nim.

“Gdybyś nie zauważył, nie wiele ludzi cie lubi.” Scarlett odpowiedziała,powstrzymując sie od zachichotania jak małe dziecko.

“Ale ty mnie lubisz księżniczko?” Spytał odwracając się do niej.

Jego oczy były ciemne i pełne pożądania. Scarlett poczuła jak miękną jej kolana,a policzki rumienią sie pod  wpływem jego słów. Kochał sprawiać ,że się denerwuje.  Zbyt nieśmiała by mu odpowiedzieć, Scarlett odwróciła głowę w inną stronę— on już znał odpowiedź. 

“Są ludzie którzy lubią diabła. To są ludzie,którzy wiedzą ,że wcale nie jest taki zły. On nie chcę zrujnować ci życia. On nie jest powodem twojego cierpienia, on nie jest taki jak mówią,dopóki go nie spotkasz.” Powiedział,mały ślad smutku słyszalny w jego głosie. Scarlett prawie czuła smutek przez to jak wszyscy go szybko oceniają.

“Ranię ludzi, ale tylko tych ,którzy robią złe rzeczy. Więc jeśli zobaczę faceta,który będzie próbował sie do ciebie zbliżyć, Prawdopodobnie,poprostu go spalę.” Justin powiedział jej neutralnym tonem.

Oczy Scarlett powiększyły się w szoku przez to jak bezlitośnie brzmiał ,jednak poczuła ciepło w sercu w tym samym czasie. To było dziwne uczucie. Żaden chłopak nigdy nie okazał takiej troski w kierunku do niej , więc motylki w jej brzuchu spowodowały ,że była jeszcze bardziej zdenerwowana.

“Prawda jest taka, że diabeł wcale nie jest taki zły. Ani piekło. Każdy ma swoją złą stronę ale to nie znaczy,że nie mają dobrego serca.” Powiedział ,posyłając jej ciepły uśmiech.

“I mam też nadzieję,że dobrze sie dzisiaj bawiłaś,bo właśnie spełniłem jedno z twoich życzeń.” Powiedział.
Scarlett złączyła brwi w dezorientacji. “Życzenie? Jakie życzenie?”

“Zawsze chciałaś pójść na randkę. Nigdy wcześniej nie zostałaś zaproszona ani nie miałaś żadnego doświadczenia z płcią przeciwną.Więc mam nadzieję,że sprawiłem ,że ta randka była dla ciebie wyjątkowa.” Powiedział,wstając i strzepując piasek z jeansów.

Po raz kolejny czytał w jej myślach. Scarlett zarumieniła sie gdy on nazwał ich wspólny dzień randkąBianca była by z niej teraz dumna. Biorąc jej ręke,zaprowadził ich spowrotem do samochodu.

“Zanim sie przyzwyczajisz, musisz wiedzieć ,ze ja nie lubię wesołych rzeczy. Nie zawsze będzie ze mną romantycznie i miło.” Ostrzegł ją.

Wyciągnął papierosy z tylnej kieszeni spodni i zapalił jednego po czym umieścił w swoich ustach. Scarlett nie wiedziała dokładnie co miał na myśli ale i tak pokiwała głową.

“Pamiętaj kochanie, uważaj czego sobie życzysz.” Powiedział i posłał jej uśmiech.

Scarlett była coraz bardziej zdenerwowana kiedy zbliżył się do niej i umieścił usta dokładnie centymetr od jej — nie dotykając ale na tyle blisko, by mogła poczuć jego miętowy oddech z mieszanką dymu tytoniowego.To była seksowna kombinacja,jeśli jej pytasz.

"Ponieważ,mogę uczynić twoje życie piekłem na ziemi.” Wyszeptał.

_____________________________________________________________________________________________


Witajcie dziuuuubki! <3

Dobra, więc znów was przepraszam,ale mój brat zabrał mi laptopa na dwa dni i nie mogłam,dodać rozdziału.;c
Chcę wam tylko przypomnieć,że nie dajcie się zwieść słodkiemu Justino'wi.Justin nie jest dobrym chłopcem,chcecie wiedzieć dlaczego? Wszystko się niedługo wyjaśni.Jeśli chodzi o mnie to moja reakcja była coś w stylu." O KURWA...JPRDL...COOOO..." haha. MAM PROŚBĘ KOCHANI, JAK PISZECIE Z ANONIMA, TO PODPISZCIE SIĘ PROSZĘ USERNAME Z TWITTER'A OK? TO BY MI BARDZO POMOGŁO,GDYBY POJAWILI SIĘ NOWI CZYTELNICY WPISAŁABYM WAS DO INFORMOWANYCH.:)

CZYTAM=KOMENTUJE. (OFC JAK ZAWSZE LOL)

12 KOMENTARZY=4 Rozdział.

" kto skusił Adama i Ewę do zjedzenia jabłka? Szatan w formie węża. 
kto skusił Scarlett, 'by wyskoczyć coś przegryźć/zjeść'? Justin. I Justin jest diabłem/szatanem w ludzkiej formie.i jest tak kurwa seksowny ,że nie da mu się odmówić."- cześć notki autorki.

Pierwsza pokusa przez jedzenie, czaicie? hahah xd
"Także, ten rozdział pokazuje że zło jest brakiem dobra. To skomplikowane ale diabeł istnieje,wtedy kiedy Bóg nie istnieje, tak jak zimno jest tylko gdy ciepła nie ma ,więc zimno nie istnieje jest tylko brakiem ciepła.To miało pokazać ,że Justina ma dobrą stronę i ma ją wtedy gdy jest i sie pojawia,ale kiedy jej nie mam to czyste zło.
Albert Einstein udowodnił to gówno."  -cześć  notki autorki.
 Mówię wam ta dziewczyna ma łeb na karku,jest bystra,skubana.haha xd

DZIĘKUJĘ ZA CZYTANIE! <3 CO MYŚLICIE O Justinie? Scarlett? Tym rozdziale?
 Kocham waaaaaaaaaaaaaaaaas! <3 papapa<3.

PS.PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, POPRAWIĘ PÓŹNIEJ :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 2

"7 grzechów głównych w formie życzeń"


Scarlett odsunęła się od jego ciała i zrobiła krok w tył — Przyjęła jego słowa do siebie i czuła jak jej gardło sie zaciska. Jego twarz została oświetlona światłem które,było kilka metrów od nich. Pomijając to ,on był jak czarny anioł.

“C-Co powiedziałeś?” Scarlett spytała, nie bedąc w stanie zrozumieć co miał na myśli.

“Jestem diabłem.” Odpowiedział spokojnie.Pozwolił by te słowa wypłynęły zupełnie normalnie,jakby to było coś neutralnego podejść do nieznajomego i przedstawić się w ten sposób.

“P-Powinnam iść znaleść moją przyjaciółkę.” Scarlett powiedziała, wycofując się od niego i biegnąc w głąb lasu.

W tym momencie biegła ona w ciemnościach między drzewami szukając Bianci,biorąc pod uwagę,że nie znalazła jej przy ognisku z innymi. Gwizdy były słyszalne w tle ,a Scarlett usłyszała dźwięk łamiących się gałęzi gdzieś w oddali i głośne jęki.

Scarlett przechyliła głowę na bok i zobaczyła dwie figury pchnięte blisko siebie przy drzewie a jęki stały się głośniejsze z każdym wykonanym przez nią krokiem w przód.Rozpoznała dziewczynę już  z kilku metrowej odległości— Oczywiśćie to była Bianca.

Czując się lepiej,ale obrzydliwie i nie komfortowo, Scarlett podeszła do pary niezręcznie i trąciła ramie Bianci, powodując ,że ta zdjęła swoje dłonie z chłopaka, przerywając swoja namiętną  sesje i posłała Scarlett wkurzone spojrzenie.

“Musimy iść.” Scarlett powiedziała,drżącym głosem. Bianca nadal miała ręce mocno zaciśnietę na kołnierzyku koszuli chłopaka kiedy on był przyssany do skóry jej szyji.

“Nie,my nie musimy nigdzie iść. Ty możesz,jeśli chcesz.” Bianca powiedziała między ciężkimi oddechami. Scarlett była zdenerwowana i chciała odpowiedzieć na głupią odzywkę Bianci,ale wiedziała,że ma rację.


















 
Połykając ciężko ślinę i czując zażenowanie, Scarlett zostawiła Biancę w tyle,by mogła kontynuować swoją zabawę ze swoją nową zabawką i odwróciła się,gotowa by wrócić do domu.















Tak zawsze się kończyło zaciąganie Scarlett na głupie imprezy. Bianca brała ją ze sobą, upijała się, następnie zostawiała Scarlett samą podczas gdy ona znikała z jakimś chłopakiem. 
 
 Scarlett nie przeszkadzało siedzenie samej w domu,była bardziej przejęta faktem ,że zgubiła swoją książkę gdy ten tajemniczy chłopak zaprosił ją do tańca.I od tego momentu,nie mogła przestać o nim myśleć.


Kiedy wkońcu dotarła do domu, była wdzięczna,wchodząc do środka i czując znajomy zapach cynamonu.Udała się na górę do swojego pokoju z kubkiem ciepłego kakao,owijając swoje małe ciało kocem.  

  
Jej matka miała nocne zmiany a ojciec nigdy nie bywał w domu.Jej tata poprostu nie lubił tu być.Pochłonięta własnymi myślami usłyszała stukanie w okno,a jej serca zaczęło szybciej bić. To był właśnie powód dla ,którego nie lubiła być sama w domu. 

Kładąc jej różowy kubek na stoliku nocnym,wygrzebała się z łóżka z kocem wciąż owiniętym wokół niej.Ciągnąc go za sobą podeszła do okna by zobaczyć co się dzieje. 

Kiedy była już blisko jej serce,zwolniło rytmu.Wtedy ręka uderzyła w jej okno.Scarlett prawie zemdlała ze strachu,szybko wycofując się i chowając za łóżkiem jak mała dziewczynka. 





























   
"Przestań być strachliwą cipką i wpuść mnie do kurwy nędzy,zanim tutaj zamarznę."Usłyszała głos,męski dokładniej.  

  

Spoglądając z pod koca ,Scarlett zobaczyła figurę niebezpiecznie ustytuowaną za oknem. Jej brzuch zrobił fikołka,kiedy zauważyła w jakiej pozycji się znajdował.Jeśli puścił by ramę okna,zginął by.  
  
Podbiegła szybko do okna i myślała o postaci przed nią przez chwilę.O tym jak jego głos brzmiał bardzo znajomo.Wracając do tego ,że jego życie wisiało właśnie na włosku,ostrożnie otworzyła okno.Bez namysłu chłopak wskoczył do środka i wyprostował swoją postawę przed Scarlett. 
  
"Na zewnątrz jest kurewsko zimno,zamknij to okno,zanim kurwa oboje zamarźniemy na śmierć."Powiedział ochrypłym głosem.Bojąc się odmówić jego polecenia,zrobiła co kazał i zamknęła okno.  
  
Był ubrany cały na czarno.Czarne jeansy,które luźno zwisały z jego bioder i do tego czarna bluza.Wciąż miał na sobie kaptur,który ukrywał jego twarz.Kiedy się odwrócił,Scarlett zobaczył jak mały uśmiech wkrada się na jego usta.  
  
"Nie pamiętasz mnie kochanie?"Zaśmiał się gdy zobaczył jak zdezorientowana i przerażona była.Czuła się także,bardzo dziwnie w jego otoczeniu.Rumieniąc się pod wpływem tego jak ją nazwał i kiwając głową na "nie",czując się przy tym prawie winna.  
  
"Już o mnie zapomniałaś? Myślę,że właśnie złamałaś mi serce."Powiedział umieszczając dramatycznie ręke na klatce piersiowej.Ściągnął kaptur z głowy,ukazając swoją twarz,  
  
"To ze mną dziś tańczyłaś mój mały motylku."Scarlett poczuła jak jej klatka piersiowa się zaciska,a brzuch robi fikołki.Nie wiedziała czy go kopnąć czy poprostu zacząć płakać ze strachu.On dostrzegł jej przerażoną twarz i naglę zaczął sie martwić. "Wszystko w porządku?"Spytał,unosząc brew.  
  
  
"P-Proszę , nie krzywdź mnie."Szepnęła,wtulając się w swój koc i chowając twarz.Była za młoda by umierać, nie była jeszcze nawet na każdej karuzeli w pobliskim parku.  
  
"Nie zamierzam cie zabijać motylku."Odpowiedział."Przynajmniej na razie."Jego słowa sprawiły,że przeszły ją ciarki.Jednak wciąż był niesamowicie wspaniały.Jego włosy były postawione na żel ale wciąż wyglądały na miękkie i delikatne.  
  
Jego oczy były ogromne i jasne z miejsca gdzie stała,a jego wysoka i wysportowana postura pasowała do obrazka.Przysunął się do niej,a Scarlett była zbyt przerażona by oddychać czy ruszyć się z miejsca.

"Jestem Justin."Wyszeptał i przebiegł palcami delikatnie po jej policzku.Nie był on przypadkiem diabłem chwilę temu?  
  
"M-Mam na imię Scar-"

"Scarlett."Przerwał jej ,odpowiadając za nią.

"S-Skąd wiedziałeś?"Spytała otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.Zaśmiał się i schował kosmyk włosów za jej ucho.

"Wiem wszystko."Rozglądnął się po jej pokoju,spoglądając na fotografie i odkładając jej książkę na regał.

  

"Wiem,także ,że twój ulubiony kolor to niebieski."

"Oraz ,że bojisz się wysokośći i masz na sobie w tej chwili czarną bieliznę."Powiedział uśmiechając się do niej.Policzki Scarlett przybrały bordowego koloru a ona spoglądała na swoje stopy,które były okryte jej długim kocem.

  
Justin podszedł do niej znowu.

"Ale wiem także,że pod tą maską ,szczęśliwej i grzecznej dziewczynki,kryje się smutna i samotna dziewczyna."

"T-To nie prawda."Scarlett odpowiedziała cicho,odwracając wzrok.On zaśmiał się w odpowiedzi i zacisnął szczękę.

"To jest prawda,bo wiem także ,że każdy dzień przebiega w twoim życiu według jednej rutyny."Powiedział i zaczął studiować jej pokój.

“Budzisz się, twoich rodziców nigdy nie ma w domu więc śniadanie jesz sama, idziesz do szkoły i spędzasz czas ze swoją jedną i jedyną przyjaciółką,która jest o wiele bardziej towarzyska i szalona niż ty kiedykolwiek będziesz i czujesz się przez to bardzo odosobniona i niezręcznie kiedy ona jest ze swoimi innymi przyjaciółmi bo wiesz że ty do nich nie pasujesz, wtedy wracasz do domu zrobić lekcję i zacząć czytać kolejny stos książek z twojej kolekcji ,myśląc o tym jak cichy i odludniony twój dom zawsze jest, później robisz obiad i znów zjadasz go sama ,następnie leżysz w łóżku całą noc zastanawiając się dlaczego jesteś taka samotna i nikt cię nie lubi."Kiedy skończył swoją przemowę,zatrzymał się i posłał jej kokieteryjne spojrzenie,po czym policzki Scarlett po raz kolejny się zarumieniły.

Najgorsza cześć tego co jej powiedział?
To że to była prawda.

 ."I czasem gdy leżysz,płaczesz  zasypiając."Powiedział.

Scarlett powoli spuściła głowę i pokręciła głową."N-Nie zawsze."

Justin podszedł do niej zaśmiał się ,po czym uśmiechnął."Chcę ci tylko pomóc."Odpowiedział.

"N-Nawet mnie nie znasz."Scarlett powiedziała cicho.

"Myślę,że znam cię lepiej niż ty sama,mój mały motylku."

Po raz kolejny miał rację.Scarlett obserwowała,jak przebiegł on ręką po swoich włosach,badając ją wzrokiem.Pojawił się błysk w jego oczach,a na usta wkradł się uśmiech.

“Mogę ci dać cokolwiek co zapragniesz. Jeśli chcesz popularności, mogę ci ją dać. Jeśli chcesz urody, mogę ci ją dać nawet jeśli ci jej nie brak.Rozkosz? Mogę ci ją dać w każdej chwili.” Justin powiedział opierając się o ścianę blisko jej łóżka.

Scarlett znów się zarumieniła. “N-Nie jesteś człowiekiem.”

Justin się zaśmiał. “Jestem księciem ciemności, motylku. Jestem demonem w ludzkiej formie. Pochodzę z piekła.”


Scarlett była zdezorientowana ,tylko ,że teraz jeszcze bardziej. On próbował ją tylko przestraszyć. Wyglądał jak normalny chłopak,jednakże był niezwykle urodziwy. Jak ktoś tak piękny mógłby być tak zły?

 “Mogę dać ci 7 życzeń. 7 życzeń,czegokolwiek o czym zamarzysz.” Uśmiechnął się do niej słabo,pozbywając się kosmyka włosów i chowając go za jej ucho.


“T-Ty nie jesteś prawdziwy..” Scarlett wyszeptała,potrząsając głową z dezaprobatą.


“Oh jestem zdecydowanie prawdziwy, kochanie.I nie będziesz w stanie dziś zasnąć. Wiesz dlaczego?” Spytał,muskając delikatnie jej linie szczęki.


Scarlett potrząsneła głową w odpowiedzi i poczuła motylki w brzuchu ,kiedy mówił i dotykał ją tak delikatnie.Był całkowitym nieznajomym,a ona była nim zaciekawiona,miał coś w sobie.


“Ponieważ dziś,będe twoim największym koszmarem.” Wyszeptał jej do ucha,uśmiechając się.


__________________________________________________________________________________________________

Cześć KOCHANI!
Przepraszam,że tak późno dodałam rozdział,ale byłam bardzo zajęta i nie miałam czasu.
Mam nadzięje,że wam się podoba i moje tłumaczenie,nie jest do dupy.
CZYTAM = KOMENTUJE.
8 KOMENTARZY=3 ROZDZIAŁ.
Tym razem postaram się dodać od razu.:)

PS.Wybaczcie błędy,poprawię je później.Dziękuje za czytanie słoneczka! <3
KOCHAM WAAAAAS <3