wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 8

"Głowa pełna strachu nie ma miejsca na marzenia"

Było niesamowicie gorąco na zewnątrz kiedy Scarlett i Justin szli razem opustoszałym chodnikiem. Ulice były wyludnione i ciche z konkretnego powodu —nikt nie chciał opuszczać swojego domu z klimatyzacją i wynurzać się na taką gorączkę. 

Między nimi panowała kompletna cisza. Ich ramiona napotkały się raz na jakiś czas ale żadne z nich nie odezwało się słowem.Prawdopodobnie myśleli o sobie i czekali na odpowiedni moment by dać upust myślom, ale nic się nie wydarzyło.

Ptaki ćwierkały w tle, a Scarlett postanowiła otworzyć się pierwsza. Było takie pytanie , które nie dawało jej spokoju i poprostu musiała pozwolić jemu wypłynąć — w zasadzie to wiele pytań chciała zadać Justin'owi. 

“Muszę ci o coś zapytać.” Oboje powiedzieli w tym samym czasie.
Ta dwójka nie mogła nic poradzić , tylko zachichotać– zupełnie jakby czytali sobie w umysłach.

"Ty pierwsza.” Justin powiedział, chowając ręce do kieszeni.

Scarlett żuła swoją wargę nerwowo. “Justin, czy ty masz dom? No wiesz czy mieszkasz gdzieś czy może jesteś jak te wampiry ,które wiszą do góry nogami na drzewach?”

Justin nie mógł nic poradzić tylko wypuścić muzykalny śmiech przez to jak zabawnie ona brzmiała.Jego śmiech spowodował ,że serce Scarlett zaczęło bić szybciej niż zwykle , zarumieniła się widząc go w takim stanie.

“Chcesz bym ci pokazał gdzie mieszkam?” Spytał jej.

Kiedy Justin odwrócił głowę,słońce rozświetliło jego twarz ,a Scarlett nie mogła oderwać od niego wzroku.Bez wahania i z czystej ciekawości pokiwała głową.

Dom Justin'a nie był daleko od miejsca gdzie się znajdowali, więc wybrali się tam pieszo. Z jakiegoś dziwnego powodu, Scarlett spodziewała się że zaprowadzi ją do zniszczonej i niebezpiecznej dzielnicy , ale kompletnie się myliła.

Jego dom był jednym z najbardziej fantazyjnych domów w okolicy. Było cicho i spokojnie, a jego dom był całkowicie odizolowany od reszty więc nie musiał się martwić o irytujących sąsiadów.

Myśl o tym jak Justin morduje swoich sąsiadów zostawiło Scarlett na skraju.Nie przez samą koncepcję tego, ale przez to że wiedziała,że Justin był do tego zdolny.

“O mój Boże,” Szczęka Scarlett leżała na glebie gdy podeszli bliżej. “jest piękny.”

Justin uśmiechnął się szeroko, widząc jak podziwia ona jego dom. 

“Mieszkasz tutaj?” Scarlett odparła z niedowierzaniem. “Dlaczego nie zabrałeś mnie tu wcześniej?”

“Nigdy nie pytałaś.” Odpowiedział.

Scarlett żartobliwie klepnęła Justina w ramię, a on się zaśmiał. Uśmiechał się tylko dlatego ,że tak pokochała jego dom a nie widziała jeszcze wszystkiego.To spowodowało napływ myśli. Gdyby tylko mógł być tym , który powali ją na kolana, być tym na którego zasługuje.Jeśli tylko mógłby kupić jej dom ,o którym marzy  i mieć z nią dzieci by mógł im przypominać ,ze jest fartownym diabłem będąc z tak piękną kobietą jak ich matka.. dosłownie. 

Ale nie był facetem dla niej. Nie mógł zrobić dla niej takich rzeczy. Jeśli chciał by była szczęśliwa,musiał wykonać swoją pracę i odejść. Justin myślał ,że to Scarlett będzie ciężko pozwolić mu odejść, ale teraz wie ,że mu będzie ciężej.

“Pozwól,że wejdziemy do środka. Tutaj jest kurwa za gorąco.” Justin powiedział,uwalniając się od myśli. Ujął delikatną dłoń Scarlett w swoją i oboje przeszli przez próg , zupełnie jakby byli świeże poślubioną parą , która właśnie kupiła własny dom.

Stopy Scarlett dotknęły zimnej granitowej podłogi , spojrzała w dół i zauważyła w nich swoje odbicie. Jego dom wyglądał jak zamek w środku, który był wyrwany niczym z bajki.Długie schody mieściły się po prawej stronie budynku,a nad nimi finezyjny żyrandol. Kolory ,które dominowały to czerń i biel .To było tajemnicze i czarujące, zupełnie jak on.

Justin pokazał jej wszystkie pokoje. Każdy cal jej twarzy był skonsumowany przez szczęście,a Justin czuł ekscytacje płynącą w jego żyłach z nutką nerwów w klatce. Chciał jej zaimponować – i nawet jeśli już to zrobił, chciał jeszcze bardziej.

“Mogę zobaczyć twoja sypialnię?” Scarlett spytała Justin'a.

Jej spojrzenie sprawiło,że jego serce się rozpłynęło. Było w nim tyle nadziei— wyglądała jakby wszyscy w jej życiu ciągle sprawiali jej zawód, a teraz prosiła o prostą rzecz i miała nadzieje,że nie będzie jednym z nich. Justin zagubił się we własnych myślach i zauważył jak bardzo się w niej zakochuje.To stawało się coraz trudniejsze, myśl ,że nigdy nie będzie mieć jej serca.

“Pokażę ci.” Odparł.

Zanim mógł złapać ją za ręke, Scarlett pobiegła na przód po schodach, dając znak,że Justin ma ją złapać. Uśmiech wkradł się na jego usta i pobiegł za nią.

Głośny śmiech Scarlett odbił się echem w całym domu. Za każdym razem gdy słyszała zbliżające się kroki Justin'a za sobą , biegła szybciej a jej śmiech był głośniejszy.
Ganiali za sobą jak dzieci, to było prawie jak gdyby zło na świecie nie istniało w tym momencie. Tak samo jak cała reszta. Byli tylko oni i fakt ,że byli razem.

“Kiedy cie złapię,” Justin wychrypiał próbując złapać oddech. “pożałujesz kurwa ,uciekania ode mnie"

Zaśmiała się w odpowiedzi ,oboje zatrzymali się i popatrzyli na siebie , zastanawiając się jaki wykonać następny ruch.Justin przymrużył oczy bacznie ją obserwując– i zanim mrugnął, Scarlett ruszyła w stronę jego pokoju. 

Zanim tam dotarł, Scarlett zatrzasnęła drzwi tuż przed jego twarzą, po czym oparła się o nie plecami, próbując powstrzymać swój dziecinny chichot. Justin pukał w drzwi głośno, uśmiechając się.

“Nie możesz mnie kurwa trzymać z dala od mojej własnej sypialni!” Justin krzyknął zza drzwi. Pozwolił swojej głowie opaść na drzwi i złapać oddech.
Po chwili usłyszał jak drzwi zostają otwarte, poprawił swoją posturę i przekręcił srebrną klamkę. Otwierając delikatnie, zobaczył Scarlett stojąc przed nim plecami. Obserwował jak po cichu podziwia jego pokój , a on oparł się o framugę drzwi. Patrzył jak dotyka pościeli opuszkami palców i jak czuje miękkość poduszek.

“Podoba ci się?” Zapytał nerwowo, drapiąc się po karku.

Scarlett odwróciła się i posłała mu uśmiech małej dziewczynki. Bez zastanowienia kiwnęła głową i ruszyła do ogromnego okna naprzeciwko łóżka. Widok był zniewalający. Wszystko wyglądało dla niej tak pięknie. Sposób w jaki kwiaty rozkwitały w jego ogrodzie i to jak małe światełka rozbłyskały wokół jego domu gdy słońce powoli zachodziło.

Był już prawie wieczór a Scarlett kontynuowała podziwianie widoku – usłyszała  jak Justin do niej podchodzi i poczuła jego klatkę przypartą do swoich pleców. Była niezaprzeczalna więź między nimi.

“Muszę niedługo wrócić do domu.” Scarlett powiedziała,wzdychając.

Justin spochmurniał. “Twoja mama jest zawsze w pracy, a ja nie chce byś była sama. Wogóle zaczyna też się robić ciemno więc może lepiej spędzisz noc tutaj?”

Scarlett myślała przez chwilę i spojrzała na niego. Podnosząc brodę by go zobaczyć , zobaczyła nutkę nadziei w jego oczach. Wyglądał jak małe dziecko ,które potrzebowało uwagi więc pokiwała głową na zgodę.

“Dobrze, ale musisz mnie jutro zawieźć szybko do domu zanim moja mama zwariuje.” Scarlett przypomniała wymachując do niego palcem wskazującym.
“Nie martw się. Ona już mnie polubiła , nie będzie miała z tym problemu.” Justin odpowiedział, wzruszając ramionami.

Scarlett zauważyła ,że miał rację.Jej mama już uwielbiała Justin'a po tym jak wpadli na siebie po raz pierwszy w środku nocy. Nawet jeśli po części był dupkiem, to po za tym był idealny.

Noc szybko minęła kiedy Justin pokazał Scarlett pokój z ogromnym pianinem. Zagrał jej kilka melodii, by zając jej serce, a ona obserwowała jak jego palce czynią magię sunąc po klawiszach.

Dochodziła północ ,a Scarlett pozwoliła by z jej ust wydało się ziewnięcie , po czym szybko zakryła usta i zarumieniła się. Justin potrząsnął głową i się zaśmiał.

“Jesteś zmęczona?” Zapytał. “Chodźmy.”

Scarlett poczuła lekkie zdezorientowanie kiedy Justin zaczął ją prowadzić schodami , których wcześniej nie zauważyła,więc wyciągnęła delikatnie dłoń z jego i cofnęła się nieśmiało, czując strach.

“Gdzie mnie zabierasz? To nie prowadzi do sypialni.” Podkreśliła.
Justin się uśmiechnął. “Zobaczysz.”

Splótł ich palce ponownie i zaprowadził ją do góry. Ciemność zapadła między nimi na moment,a Scarlett puściła jego dłoń i złapała się jego ramienia. Nagle poczuła chłodną bryzę na twarzy , otworzyła oczy i zauważyła,że są na dachu.

“Justin, to jest niebezpieczne!” Scarlett krzyknęła, ściskając mocniej jego ramię.

“Uspokój się.Jesteś ze mną, będzie dobrze.” Zapewnił. “Robię to cały czas, zaufaj mi.”

“Nie śpisz w łóżku?” Zapytała go marszcząc brwi.

“Nie.” Uśmiechnął się.

Justin usiadł na dachu i delikatnie poklepał miejsce obok. Biorąc głęboki oddech Scarlett usiadła obok niego, pozwalając by przywykła do otoczenia i przestała się bać. Wysokości zawsze ją przerażały – to dlatego zawsze nie lubiła kolejek górskich i nie chodziła do parku na nie z Bianc'ą.

“Piękny prawda?” Justin spytał.

Scarlett pokiwała głową, bo miał rację. Widok z dachu był przepiękny, ale nie rozumiała jak on mógł tutaj spać. Strach nie pozwoliłby jej zasnąć. Oboje leżeli w ciszy i raz na jakiś czas czuli lekkie podmuchy wiatru.

“Justin,dlaczego śpisz na dachu?” Scarlett spytała go nagle.

Usłyszała lekki śmiech Justin'a. Scarlett odwróciła głowę i zobaczyła promienny uśmiech na jego twarzy i nie mogła nic poradzić ale zrobić to samo widząc jak szczęśliwie wyglądał. Zajęło mu moment na znalezienie odpowiedzi, być może bo nie mógł znaleźć odpowiednich słów lub sam do końca nie wiedział. Jego uśmiech był brutalny ale zarazem mógł oświetlić cały świat.

“Zauważyłaś kiedykolwiek jakie piękne jest niebo nocą?” Justin zapytał,czując się trochę winny.Scarlett potrząsnęła głową.

“Wiesz co jest szalonego w świecie? Wszystko jest takie piękne jednak ludzie tego nie dostrzegają. Połowa gwiazd ,które widzisz na niebie umiera albo już umarła, jednak nadal potrafią oświetlić niebo z taką gracją.” Powiedział uśmiechając się.

“To zapiera dech w piersiach wiedzieć,że człowiek posiada 130 milionów komórek w oczach. A w tych komórkach jest 100 trylionów atomów. To więcej niż jest gwiazd w kosmosie,jednak ludzie tego nie zauważają. Wszyscy uważają się za brzydkich, ale czy to niesamowite ,że w  twoich oczach jest wszechświat?” Justin spytał.

“Ludzie nie pojmują tego jak piękny jest świat. Tak,świat jest pełen zła, ale jest też pełen piękna. Każda mała rzecz w świecie mnie fascynuje. Sposób w jaki kwity puszczają pęki, to w jaki sposób jedna istota ludzka może kochać drugą, to jak wszyscy ubierają się inaczej, to jak każdy ma inny charakter pisma – Myślę,że życie to sztuka ale ludzie nie potrafią dostrzec jak piękne czasem jest.” Justin westchnął, pozwalając wypuścić emocje.
Scarlett poczuła jak jej oczy stają się wilgotne pod wpływem jego słów. Te wszystkie sentencje tak pięknie opuściły jego usta,że jej serce potrafiło tylko zacząć bić szybciej w odpowiedzi. Jego poetyckie słowa do niej dotarły.

“Właśnie dlatego śpię na dachu. ponieważ muszę pamiętać ,że życie nie jest takie złe i wciąż jest trochę dobra w tym świecie o które warto walczyć.” Justin powiedział jej z uśmiechem.
I tej nocy Justin obiecał nie pozwolić Scarlett spaść z dachu podczas jej snu. Owinął opiekuńczo ramię wokół jej talii,trzymając jej malutkie ciało blisko siebie i wdychając zapach truskawek z jej włosów.

“Justin?” Scarlett wymamrotała po cichu z zamkniętymi oczami.

“Tak?” Odpowiedział.

“O co chciałeś mnie wcześniej spytać , kiedy spacerowaliśmy?” Przypomniała mu, rysując palcem wzorki na jego dłoniach.
Justin odpowiedział. “Wierzysz w miłość, Scarlett?”

Serce Scarlett zaczęło mocniej bić gdy usłyszała jak te słowa opuszczają jego usta. Zapadła cisza ale to był dobry rodzaj ciszy.

“Tak, wierzę.” Odpowiedziała po cichu. “A ty?”

Justin przełknął ślinę i zacisnął usta. Jego umysł wypełniły pytania. Nie wiedział co się dzieje, co ona z nim robi. Wiedział tylko ,że to nie było właściwe, ale podobało mu się to.


“Nie.” Wyszeptał i zauważył,że ona już zasnęła.

Ale skłamał. Był wdzięczny ,ze zasnęła i nie usłyszała, bo nie musiała jeszcze wiedzieć. Właśnie wtedy on myślał o niej całą noc ,a ona o nim śniła.

Bo w rzeczy samej, on uwierzył w miłość dzięki niej.


_____________________________________________________________________________________________



Witajcie Skarby! <3

Wiem,wiem nie dodawałam znowu miesiąc, ale to naprawdę nie moja wina, poprostu strasznie dużo nauki się zaczęło i próbne matury do tego , urwanie głowy.Mam nadzieję,że nie jesteście źli :<

CZĘŚC NOTKI AUTORKI "...Fakt,że wszyscy pochodzimy z innego otoczenia, innych kultur i to ,że każdy ma inną religie jest piękne. Wszystko jest piękne i niesamowicie fascynujące. Wszystko wokół ciebie jest piękne, jak na przykład fakt ,że byliśmy na pierdolonym księżycu jest kurwa szalone i nie do pojęcia.
Więc Justin także mówi o tym jak ludzie uważają się za brzydkich.Zauważcie jacy jesteście piękni. sposób w jaki się uśmiechacie, wasze pismo, wasz sposób postrzegania wszystkiego, a szczególnie wasz  śmiech. Wszystko w każdym człowieku jest inne a to jest piękne, ludzie tego nie zauważają.

A tytuł tego rozdziału to"Głowa pełna strachu nie ma miejsca na marzenia"wyjaśnia jak dużo strachu mamy w naszych głowach, przez które nie możemy ruszyć na przód. A to wiąże się z tym jak piękne jest życie ,nie tylko świat ale też szanse ,które otrzymujemy są przepiękne. Fakt ,że możesz zrobić wszystko (prawie) , zostać kimkolwiek chcesz, zachowywać się jak chcesz, jest niesamowite.. Więc o to chodzi . zauważ jak nieprawdopodobny i niezwykły jest świat i spraw by był jeszcze bardziej niezwykły na swój sposób..."


TAK WŁAŚNIE! POLAĆ JEJ! ZROZUMCIE ,ŻE KAŻDY Z WAS JEST PIĘKNY I WSZYSTKO CO WAS OTACZA JEST PIĘKNE! WIEM,CZASEM TO TRUDNE.ALE NIC CO GODNE UWAGI , NIE PRZYCHODZI ŁATWO.<3

KOMEEEEEEEEENTUJCIE , WSZYSCY BEZ WYJĄTKÓW I PODPISUJCIE SIĘ NICK'IEM Z TWITTERA LUB IMIENIEM/PRZEZWISKIEM <3

PISZCIE NA TT JAK MACIE JAKIEŚ PYTANIE @KarlaNs55

P.S. Przepraszam za wszystkie błędy , śpieszyłam się i nie zdążyłam poprawić, teraz już cześć usunęłam mam nadzieje,że jest lepiej.:)

UWIELBIAM CZYTAĆ WASZE REAKCJE WIĘC PISZCIE KOMENTARZ JAK PRZECZYTACIE! ;)

+20 KOMENTARZY =NOWY ROZDZIAŁ.;P
WIEM ,ŻE TO DUŻO ALE POTRZEBUJĘ MOTYWACJI , MAM NADZIEJĘ,ŻE DACIE RADĘ ! ;O

LOVE YOU ALL! <3